Julia Miciek uczennica klasy 2c4 LO w Bieczu
- Redakcja Portalu
- Odsłony: 496
Julia Miciek uczennica klasy 2c4 LO w Bieczu
SKĄPIEC Moliera (cd.)
Scena szósta
Strzałka:
Szukam pana i szukam i znaleźć nie mogę, w końcu żeś się pan pojawił.
Kleant:
Do czego jestem znów potrzebny?
Strzałka:
Znalazłem skarb ojca, przechwycony wprost z ogrodu.
Kleant:
Słucham? Ale jak to? I co my z tym zrobimy?
Strzałka:
Chwila, proszę za mną. Za rogiem głos ojca twego słychać, lepiej usunąć się.
Scena siódma
Harpagon wychodzi z ogrodu i krzyczy w rozpaczy:
Synu, ach synu!! Wiem, że to ty ukradłeś mój piękny skarb schowany w mym ogrodzie. Prosiłem i błagałem Boga żeby nikt mnie tego skarbu nie raczył ukraść, lecz ty synu mój pierworodny odważyłeś się na ten zdumiewająco okropny krok i dopóki nie oddasz mego skarbu, nie będę mógł nazwać cię mym synem. W sprawę wprowadzę komisarza, a on jeśli znajdzie przy tobie mój skarb, uraczy cię potwornie surową karą, wstydź się!
AKT V
Scena pierwsza
Strzałka, Kleant
Strzałka:
Widzisz Kleancie, trzeba coś z tym zrobić.
Kleant:
Ojciec mój już brak zaufania do mnie ma, cóż ja pocznę, Strzałko, wymyśl coś!
Strzałka:
Posłuchaj mnie, chyba sakwa tylu pieniędzy jest lepszą opcją niż jakaś panna, nie prawda Kleancie?
Kleant:
Kocham Mariannę i nie po to żem walczył, aby teraz z niej zrezygnować.
Strzałka:
Spójrz na to z drugiej strony. Za tyle pieniędzy życie na nowo ułożyć można, z miasta wyprowadzić się można.
Kleant:
W sumie masz rację mój drogi, lecz jaki masz na to wszystko pomysł!?
Strzałka:
Obiecuję Ci, że ja sam przyznam się panu największemu, że ja stoję za kradzieżą jego skawy pieniędzy, a sam wiesz jak bardzo ojciec twój pragnie poślubić Mariannę, więc postawimy mu sprawę jasno: On bierze za żonę piękną kobiecinę, a ty przejmujesz jego pieniądze, z małą nawiązką dla mnie. I aby pomóc Elizie, postawimy mu przy tym ultimatum, że musi zgodzić się na jej związek z Walerym.
Kleant:
Szczerze Strzałko, twój plan jest dość zacny, ale czy ojciec mój pójdzie na taką ugodę?
Strzałka:
Najpierw musimy przekonać Komisarza, że to żaden z nas nie ukradł tej o to sakwy, aby nie dostać wysokiej kary za to przewinienie.
Scena druga
wchodzi Komisarz, Harpagon
Komisarz:
Panie, słyszałem, że został żeś pan ofiarą potężnego przestępstwa!
Harpagon:
Tak, jestem prawie pewny, że dokonał tego mój syn: Kleant.
Komisarz:
Cóż ty panie powiadasz? Kleant? Niemożliwe!
Harpagon:
Sam żem nie chciał w to wierzyć, lecz pewnie pragnął zemścić się na mnie, że wydziedziczyłem go i obdarzyłem przekleństwem.
Komisarz:
Moim skromnym zdaniem, myślę, że źle żeś pan zrobił, wydziedziczając syna przez takie oto głupoty.
Harpagon
(z wściekłością)
Nie waż się mówić mi, co powinienem a co nie! Masz do wykonania pewne zadanie, które ci przeznaczę.
Komisarz:
Słucham z wielką niecierpliwością twego rozkazu.
Harpagon:
Musisz znaleźć wszelkie dowody na to, że mój syn zdołał ukraść moje pieniądze i ukarać go wielką karą!
Komisarz:
Jestem trochę zniesmaczony tym, iż wątpię, że to Kleant zdołał ciebie panie okraść, lecz dołożę wszelkich starań, aby dojść do sprawcy i liczę na jakieś wynagrodzenie za to
Harpagon:
Nie licz na nic więcej niż moje dobre słowo. Idź już i nie wracaj dopóki nie znajdziesz choć kilku dowodów na to!
Komisarz:
W takim razie, nie jestem pewien czy powinienem panu służyć w tej oto sprawie, ponieważ nikt nie pracuje za darmo. Mimo, iż jestem na służbie, to zasługuję na jakąś zapłatę.
Harpagon:
Ani się waż przeciwstawić moim słowom, rób to o co cię proszę, bo niedługo pozbędziesz się posady komisarza.
Komisarz:
(kłaniając się)
Dobrze, wybacz panie. Twoje słowo jest rzeczą świętą!
Harpagon:
Więc idź już! Nie denerwuj mnie, bo tylko na moim łbie siwe włosy rosną z nerwów.
Scena trzecia
Strzałka, Walery, Harpagon, Komisarz
Harpagon:
Kogo ja tu widzę, czy to mój syn? Przepraszam, już nie syn - wydziedziczyłem cię! gdybyś śmiał zapomnieć.
Kleant:
Ale ojcze, wraz ze Strzałką przyszliśmy powiedzieć ci całą prawdę odnośnie sakwy twych pieniędzy.
Harpagon:
Ja doskonale wiem jaka jest prawda, za moment przyjdzie tu Komisarz i wyśpiewasz mu wszystko jak z nut, nie będę tolerował tak wielkich kłamstw w moim domu.
Kleant:
Jesteś tak okropnym ojcem, nie potrafisz wysłuchać moich słów i tłumaczeń. Nawet nie potrafisz dopuścić mnie do słowa.
Harpagon:
Nikt inny nie mógłby ukraść tej sakwy. Nikt nie jest takim głupcem jak ty!
Kleant:
Jak można być tak okropnym ojcem i nie wierzyć własnemu synowi?
Strzałka:
Przepraszam, że się wtrącę, ale muszę powiedzieć kilka słów.
Harpagon:
Ani mi się waż! Poczekajmy na Komisarza, on wszystko zapisze.
Strzałka:
Ale po co czekać?
Harpagon:
Bo ja tak mówię.
zauważa, wchodzącego komisarza
O! Jest już, chodź tutaj Komisarzu.
Komisarz:
Jestem, a więc chciałbym przywitać wszystkich zebranych.
Kleant:
Panie Komisarzu! To naprawdę nie ja.
Komisarz:
Zacznijmy może od początku.
Strzałka:
Nie ma żadnego początku, muszę się Panu przyznać, żem ja tę sakwę pieniędzy ukradł.
Harpagon:
Słucham! Niemożliwe. Słyszysz Komisarzu? Oni kłamią, zostało to ukartowane!
Komisarz:
Tak jak już mówiłem, na nic moje starania i słowa. Mówiłem, że moim zdaniem to nie Walery ukradł sakwę.
Harpagon:
Proszę idź już Komisarzu, nie mam ochoty słuchać twego mędrkowania, dość już nerwów zjadłem.
Komisarz:
Jak sobie życzysz.
Komisarz odchodzi
Harpagon:
Teraz z wielką grzecznością proszę cię Strzałko o zwrot mojej własności.
Strzałka:
Posłuchaj najpierw mojej wypowiedzi.
Harpagon:
Ciekawe jakiej? Proszę o zwrot! Użyję siły jeśli nie zwrócisz mi mojej należności.
Strzałka:
Kleancie, czy mógłbyś zostawić mnie z twoim ojcem?
Kleant:
Ale po co?
Strzałka szepcze do ucha Kleantowi
Uwierz, wszystko załatwię. Wiem, że wiesz o całym planie, ale musisz na chwilę nas opuścić.
Kleant wychodzi
Harpagon:
Wytłumaczysz mi Strzałko o co tutaj chodzi? Gdzie są moje pieniądze?
Strzałka:
Nie otrzymasz sakwy, ale w zamian otrzymasz Mariannę. Jak dobrze wiesz lub nie, Kleant jest skrycie zakochany w Mariannie i stwierdziliśmy, że dla twego szczęścia, on odstąpi ci pannę Mariannę, ale sakwa zostanie u nas. A drugim wymaganiem jest zgoda na ślub Elizy i Walerego.
Harpagon:
Słucham? W życiu! Nigdy nie pójdę na taką zgodę! Proszę oddać moje pieniądze!
Strzałka:
Marianna lub sakwa, wybieraj Panie.
Harpagon:
Daj mi proszę noc. Zastanowię się nad tą sprawą. Jutro o 12 przyjdź proszę z Kleantem, Marianną, Elizą i Walerym. Dogadamy się.
Strzałka:
Jak sobie życzysz panie.
wychodzi
Scena czwarta
Strzałka, Kleant, Marianna, Eliza, Walery, Harpagon
Strzałka:
Witajcie tu zebrani. Przyszliśmy tu jeśli ktoś nie wie, aby wysłuchać czy Harpagon zgadza się z moją propozycją.
Walery:
Ale jaka ta propozycja?
Strzałka:
W skrócie, chcielibyśmy aby ojciec Elizy wyraził zgodę na twój ślub z nią.
Walery:
Niemożliwe jest, aby ojciec zgodził się na to. Nie wiem co żeście mu zaproponowali, ale jestem ciekaw.
Eliza:
wzdychając
Chciałabym być tak bardzo szczęśliwa.
Strzałka:
Możliwe moja panno, że będziesz. Harpagonie, pozwolisz?
Harpagon:
Całą noc żem myślał o tym. Doszedłem do wniosku, że w mym życiu już wiele pieniędzy mi nie trzeba.
Walery:
Ale jak, o co chodzi?
Harpagon:
Uległem zbrodni, została mi skradziona sakwa pieniędzy i zostałem wrobiony w pewien plan. Kleant odstąpi mi Marianny, pod warunkiem że, ja dam mu swe pieniądze i wyrażę zgodę na wasz ślub.
Eliza:
I co ojcze, co o tym myślisz?
Harpagon:
Jestem pewien swej decyzji, lecz ciężko będzie mi oddać tyle pieniędzy mojemu synowi
Kleant:
CAŁE ŻYCIE NIC MI NIE DAWAŁEŚ! Skąpy byłeś wobec wszystkiego!
Eliza:
Czekajcie, a może spytamy w ogóle Marianny co o tym pomyśle sądzi?
Harpagon:
Właśnie Marianno, chcesz za mnie wyjść, prawda?
Marianna:
Właśnie w tym problem, że nie.
Harpagon:
Ale jak to!
Marianna:
Miłością mojego życia jest Kleant.
Harpagon:
O nie nie, w takim razie Kleancie, oddaj mi moją należność!
Kleant:
łapiąc Mariannę za rękę
W życiu, w takim razie zabieram Mariannę i uciekamy!
Harpagon:
O nie nie, zanim to zrobisz, musisz oddać mi moją należność.
Szamotanie
Kleant:
Nigdy w życiu, za to jakim byłeś ojcem, powinienem się JA ciebie zrzeknąć!
Harpagon:
I tak ty nie masz tych pieniędzy, ma je Strzałka!
Strzałka:
Fakt, ale nie oddam ich, ponieważ również widzę jakim jesteś pan złym człowiekiem.
Eliza:
Ja również uciekam z Walerym, nie mam ochoty spędzić życia z takim sknerą!
Kleant:
Jestem zgodny z Elizą w dwustu procentach!
Walery:
Chyba ja w takim razie nie mam tutaj nic do powiedzenia...
Harpagon:
Ale nie możecie mnie zostawić tak o, bez niczego!
Kleant:
Otóż możemy...
tyle lat traktowałeś nas bardzo źle, teraz to my się tobie odwdzięczymy.
Harpagon:
Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że moje własne dzieci wyrzekną się mnie.
Eliza:
Trzeba było być w porządku wobec nas, a nie zachowywać się jak samolub.
Kleant:
Pakujcie się wszyscy, wyjeżdżamy, uwolnijmy się od niego!
Strzałka:
Ale ja też?
Kleant:
Ależ oczywiście, to dzięki tobie nasz plan się udał.
Strzałka:
Dziękuję Kleancie.
Eliza:
Widzisz Walery? Możemy w końcu żyć ze sobą w zgodzie.
Walery:
do Elizy
Kocham cię Elizo, jestem wdzięczny twojemu bratu i Strzałce.
Eliza:
W sumie szkoda mi ojca, ale zapracował sobie sam na to wszystko
Harpagon:
Elizo, ja tu jeszcze jestem i wszystko słyszę.
Eliza:
Bardzo dobrze, powinieneś wiedzieć co o tobie sądzimy.
Kleant:
Dobra stop! Wszyscy do pakowania, za 2 godziny spotykamy się w ogrodzie.
Scena piąta
Strzałka, Kleant, Marianna, Eliza, Walery
Kleant:
Jestem dumny z obrotu sytuacji. A ty Marianno, czy chciałabyś spędzić ze mną resztę życia?
Marianna:
Oczywiście, że tak. Bardzo tego pragnęłam. Bałam się, że twój ojciec zatrzyma mnie już na zawsze.
Eliza:
Ja również cieszę się z tego obrotu sprawy.
Kleant:
Chwila, a gdzie Strzałka?
Eliza:
Mówił, że trochę się spóźni
Kleant:
No w porządku. O, właśnie idzie.
Strzałka:
Jestem, jestem.
Walery:
Co ty tam masz tyle zapakowane?
Strzałka:
No co... wziąłem wszystko co będzie potrzebne.
Marianna:
Nawet ja tyle sukien nie wzięłam!
Strzałka:
Pamiętaj, przezorny zawsze ubezpieczony.
KONIEC