Julia Miciek uczennica klasy 2c4 LO w Bieczu

SKĄPIEC Moliera (cd.)

Scena szósta

Strzałka:

Szukam pana i szukam i znaleźć nie mogę, w końcu żeś się pan pojawił.

Kleant:

Do czego jestem znów potrzebny?

Strzałka:

Znalazłem skarb ojca, przechwycony wprost z ogrodu.

Kleant:

Słucham? Ale jak to? I co my z tym zrobimy?

Strzałka:

Chwila, proszę za mną. Za rogiem głos ojca twego słychać, lepiej usunąć się.

Scena siódma

Harpagon wychodzi z ogrodu i krzyczy w rozpaczy:

Synu, ach synu!! Wiem, że to ty ukradłeś mój piękny skarb schowany w mym ogrodzie. Prosiłem i błagałem Boga żeby nikt mnie tego skarbu nie raczył ukraść, lecz ty synu mój pierworodny odważyłeś się na ten zdumiewająco okropny krok i dopóki nie oddasz mego skarbu, nie będę mógł nazwać cię mym synem. W sprawę wprowadzę komisarza, a on jeśli znajdzie przy tobie mój skarb, uraczy cię potwornie surową karą, wstydź się!

AKT V

Scena pierwsza

Strzałka, Kleant

Strzałka:

Widzisz Kleancie, trzeba coś z tym zrobić.

Kleant:

Ojciec mój już brak zaufania do mnie ma, cóż ja pocznę, Strzałko, wymyśl coś!

Strzałka:

Posłuchaj mnie, chyba sakwa tylu pieniędzy jest lepszą opcją niż jakaś panna, nie prawda Kleancie?

Kleant:

Kocham Mariannę i nie po to żem walczył, aby teraz z niej zrezygnować.

 

Strzałka:

 

Spójrz na to z drugiej strony. Za tyle pieniędzy życie na nowo ułożyć można, z miasta wyprowadzić się można.

Kleant:

W sumie masz rację mój drogi, lecz jaki masz na to wszystko pomysł!?

Strzałka:

Obiecuję Ci, że ja sam przyznam się panu największemu, że ja stoję za kradzieżą jego skawy pieniędzy, a sam wiesz jak bardzo ojciec twój pragnie poślubić Mariannę, więc postawimy mu sprawę jasno: On bierze za żonę piękną kobiecinę, a ty przejmujesz jego pieniądze, z małą nawiązką dla mnie. I aby pomóc Elizie, postawimy mu przy tym ultimatum, że musi zgodzić się na jej związek z Walerym.

Kleant:

Szczerze Strzałko, twój plan jest dość zacny, ale czy ojciec mój pójdzie na taką ugodę?

Strzałka:

Najpierw musimy przekonać Komisarza, że to żaden z nas nie ukradł tej o to sakwy, aby nie dostać wysokiej kary za to przewinienie.

Scena druga

wchodzi Komisarz, Harpagon

Komisarz:

Panie, słyszałem, że został żeś pan ofiarą potężnego przestępstwa!

Harpagon:

Tak, jestem prawie pewny, że dokonał tego mój syn: Kleant.

Komisarz:

Cóż ty panie powiadasz? Kleant? Niemożliwe!

Harpagon:

Sam żem nie chciał w to wierzyć, lecz pewnie pragnął zemścić się na mnie, że wydziedziczyłem go i obdarzyłem przekleństwem.

Komisarz:

Moim skromnym zdaniem, myślę, że źle żeś pan zrobił, wydziedziczając syna przez takie oto głupoty.

Harpagon

(z wściekłością)

Nie waż się mówić mi, co powinienem a co nie! Masz do wykonania pewne zadanie, które ci przeznaczę.

Komisarz:

Słucham z wielką niecierpliwością twego rozkazu.

Harpagon:

 

Musisz znaleźć wszelkie dowody na to, że mój syn zdołał ukraść moje pieniądze i ukarać go wielką karą!

 

Komisarz:

Jestem trochę zniesmaczony tym, iż wątpię, że to Kleant zdołał ciebie panie okraść, lecz dołożę wszelkich starań, aby dojść do sprawcy i liczę na jakieś wynagrodzenie za to

Harpagon:

Nie licz na nic więcej niż moje dobre słowo. Idź już i nie wracaj dopóki nie znajdziesz choć kilku dowodów na to!

Komisarz:

W takim razie, nie jestem pewien czy powinienem panu służyć w tej oto sprawie, ponieważ nikt nie pracuje za darmo. Mimo, iż jestem na służbie, to zasługuję na jakąś zapłatę.

Harpagon:

Ani się waż przeciwstawić moim słowom, rób to o co cię proszę, bo niedługo pozbędziesz się posady komisarza.

Komisarz:

(kłaniając się)

Dobrze, wybacz panie. Twoje słowo jest rzeczą świętą!

Harpagon:

Więc idź już! Nie denerwuj mnie, bo tylko na moim łbie siwe włosy rosną z nerwów.

Scena trzecia

Strzałka, Walery, Harpagon, Komisarz

Harpagon:

Kogo ja tu widzę, czy to mój syn? Przepraszam, już nie syn - wydziedziczyłem cię! gdybyś śmiał zapomnieć.

Kleant:

Ale ojcze, wraz ze Strzałką przyszliśmy powiedzieć ci całą prawdę odnośnie sakwy twych pieniędzy.

Harpagon:

Ja doskonale wiem jaka jest prawda, za moment przyjdzie tu Komisarz i wyśpiewasz mu wszystko jak z nut, nie będę tolerował tak wielkich kłamstw w moim domu.

Kleant:

Jesteś tak okropnym ojcem, nie potrafisz wysłuchać moich słów i tłumaczeń. Nawet nie potrafisz dopuścić mnie do słowa.

Harpagon:

Nikt inny nie mógłby ukraść tej sakwy. Nikt nie jest takim głupcem jak ty!

Kleant:

Jak można być tak okropnym ojcem i nie wierzyć własnemu synowi?

Strzałka:

Przepraszam, że się wtrącę, ale muszę powiedzieć kilka słów.

 

Harpagon:

Ani mi się waż! Poczekajmy na Komisarza, on wszystko zapisze.

Strzałka:

Ale po co czekać?

Harpagon:

Bo ja tak mówię.

zauważa, wchodzącego komisarza

O! Jest już, chodź tutaj Komisarzu.

Komisarz:

Jestem, a więc chciałbym przywitać wszystkich zebranych.

Kleant:

Panie Komisarzu! To naprawdę nie ja.

Komisarz:

Zacznijmy może od początku.

Strzałka:

Nie ma żadnego początku, muszę się Panu przyznać, żem ja tę sakwę pieniędzy ukradł.

Harpagon:

Słucham! Niemożliwe. Słyszysz Komisarzu? Oni kłamią, zostało to ukartowane!

Komisarz:

Tak jak już mówiłem, na nic moje starania i słowa. Mówiłem, że moim zdaniem to nie Walery ukradł sakwę.

Harpagon:

Proszę idź już Komisarzu, nie mam ochoty słuchać twego mędrkowania, dość już nerwów zjadłem.

Komisarz:

Jak sobie życzysz.

Komisarz odchodzi

Harpagon:

Teraz z wielką grzecznością proszę cię Strzałko o zwrot mojej własności.

Strzałka:

Posłuchaj najpierw mojej wypowiedzi.

Harpagon:

Ciekawe jakiej? Proszę o zwrot! Użyję siły jeśli nie zwrócisz mi mojej należności.

Strzałka:

Kleancie, czy mógłbyś zostawić mnie z twoim ojcem?

 

Kleant:

Ale po co?

Strzałka szepcze do ucha Kleantowi

Uwierz, wszystko załatwię. Wiem, że wiesz o całym planie, ale musisz na chwilę nas opuścić.

Kleant wychodzi

Harpagon:

Wytłumaczysz mi Strzałko o co tutaj chodzi? Gdzie są moje pieniądze?

Strzałka:

Nie otrzymasz sakwy, ale w zamian otrzymasz Mariannę. Jak dobrze wiesz lub nie, Kleant jest skrycie zakochany w Mariannie i stwierdziliśmy, że dla twego szczęścia, on odstąpi ci pannę Mariannę, ale sakwa zostanie u nas. A drugim wymaganiem jest zgoda na ślub Elizy i Walerego.

Harpagon:

Słucham? W życiu! Nigdy nie pójdę na taką zgodę! Proszę oddać moje pieniądze!

Strzałka:

Marianna lub sakwa, wybieraj Panie.

Harpagon:

Daj mi proszę noc. Zastanowię się nad tą sprawą. Jutro o 12 przyjdź proszę z Kleantem, Marianną, Elizą i Walerym. Dogadamy się.

Strzałka:

Jak sobie życzysz panie.

wychodzi

Scena czwarta

Strzałka, Kleant, Marianna, Eliza, Walery, Harpagon

Strzałka:

Witajcie tu zebrani. Przyszliśmy tu jeśli ktoś nie wie, aby wysłuchać czy Harpagon zgadza się z moją propozycją.

Walery:

Ale jaka ta propozycja?

Strzałka:

W skrócie, chcielibyśmy aby ojciec Elizy wyraził zgodę na twój ślub z nią.

Walery:

Niemożliwe jest, aby ojciec zgodził się na to. Nie wiem co żeście mu zaproponowali, ale jestem ciekaw.

Eliza:

wzdychając

Chciałabym być tak bardzo szczęśliwa.

 

Strzałka:

Możliwe moja panno, że będziesz. Harpagonie, pozwolisz?

Harpagon:

Całą noc żem myślał o tym. Doszedłem do wniosku, że w mym życiu już wiele pieniędzy mi nie trzeba.

Walery:

Ale jak, o co chodzi?

Harpagon:

Uległem zbrodni, została mi skradziona sakwa pieniędzy i zostałem wrobiony w pewien plan. Kleant odstąpi mi Marianny, pod warunkiem że, ja dam mu swe pieniądze i wyrażę zgodę na wasz ślub.

Eliza:

I co ojcze, co o tym myślisz?

Harpagon:

Jestem pewien swej decyzji, lecz ciężko będzie mi oddać tyle pieniędzy mojemu synowi

Kleant:

CAŁE ŻYCIE NIC MI NIE DAWAŁEŚ! Skąpy byłeś wobec wszystkiego!

Eliza:

Czekajcie, a może spytamy w ogóle Marianny co o tym pomyśle sądzi?

Harpagon:

Właśnie Marianno, chcesz za mnie wyjść, prawda?

Marianna:

Właśnie w tym problem, że nie.

Harpagon:

Ale jak to!

Marianna:

Miłością mojego życia jest Kleant.

Harpagon:

O nie nie, w takim razie Kleancie, oddaj mi moją należność!

Kleant:

łapiąc Mariannę za rękę

W życiu, w takim razie zabieram Mariannę i uciekamy!

Harpagon:

O nie nie, zanim to zrobisz, musisz oddać mi moją należność.

Szamotanie


Kleant:

Nigdy w życiu, za to jakim byłeś ojcem, powinienem się JA ciebie zrzeknąć!

Harpagon:

I tak ty nie masz tych pieniędzy, ma je Strzałka!

Strzałka:

Fakt, ale nie oddam ich, ponieważ również widzę jakim jesteś pan złym człowiekiem.

Eliza:

Ja również uciekam z Walerym, nie mam ochoty spędzić życia z takim sknerą!

Kleant:

Jestem zgodny z Elizą w dwustu procentach!

Walery:

Chyba ja w takim razie nie mam tutaj nic do powiedzenia...

Harpagon:

Ale nie możecie mnie zostawić tak o, bez niczego!

Kleant:

Otóż możemy...

tyle lat traktowałeś nas bardzo źle, teraz to my się tobie odwdzięczymy.

Harpagon:

Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że moje własne dzieci wyrzekną się mnie.

Eliza:

Trzeba było być w porządku wobec nas, a nie zachowywać się jak samolub.

Kleant:

Pakujcie się wszyscy, wyjeżdżamy, uwolnijmy się od niego!

Strzałka:

Ale ja też?

Kleant:

Ależ oczywiście, to dzięki tobie nasz plan się udał.

Strzałka:

Dziękuję Kleancie.

Eliza:

Widzisz Walery? Możemy w końcu żyć ze sobą w zgodzie.

Walery:

do Elizy

Kocham cię Elizo, jestem wdzięczny twojemu bratu i Strzałce.

Eliza:

W sumie szkoda mi ojca, ale zapracował sobie sam na to wszystko

 

Harpagon:

Elizo, ja tu jeszcze jestem i wszystko słyszę.

Eliza:

Bardzo dobrze, powinieneś wiedzieć co o tobie sądzimy.

Kleant:

Dobra stop! Wszyscy do pakowania, za 2 godziny spotykamy się w ogrodzie.

Scena piąta

Strzałka, Kleant, Marianna, Eliza, Walery

Kleant:

Jestem dumny z obrotu sytuacji. A ty Marianno, czy chciałabyś spędzić ze mną resztę życia?

Marianna:

Oczywiście, że tak. Bardzo tego pragnęłam. Bałam się, że twój ojciec zatrzyma mnie już na zawsze.

Eliza:

Ja również cieszę się z tego obrotu sprawy.

Kleant:

Chwila, a gdzie Strzałka?

Eliza:

Mówił, że trochę się spóźni

Kleant:

No w porządku. O, właśnie idzie.

Strzałka:

Jestem, jestem.

Walery:

Co ty tam masz tyle zapakowane?

Strzałka:

No co... wziąłem wszystko co będzie potrzebne.

Marianna:

Nawet ja tyle sukien nie wzięłam!

Strzałka:

Pamiętaj, przezorny zawsze ubezpieczony.

KONIEC